Znowu ktoś by czegoś chciał, a ja znowu nie wyrabiam
Znowu ktoś miał coś załatwić, ale jak zwykle dał ciała
Znowu o coś prosiłam, ale jak grochem o ścianę
Bo, żeby coś było dobrze muszę to zrobić sama
Znowu ścigam się z terminem, bo ,,ogarnę to" stwierdziłeś
I nie ogarnąłeś, ja ogarniam to, jak zwykle
I dostrzegam prawdę w słowach tych, gdy jestem w potrzebie
Jeśli umiesz liczyć, to licz tylko na siebie
Więc dziś wyłączam telefon, na darmo się dobijasz
Nie obchodzi mnie co chcesz, żebym załatwiła
Dzisiaj wyłączam internet, nie odbieram wiadomości
Miałeś coś zrobić? Już nieważne, zapomnij
Dziś nie wpuszczam cię do domu, więc nawet tu nie przychodź
Dzisiaj nic od ciebie nie chcę, więc ty też mnie nie męcz dzisiaj
Nie chcę wszystko robić sama i nie będę cię wyręczać
Lecz dziś nie będę się wkurzać, bo to mój dzień odcięcia
Loretta
Teksty podpisane „Loretta” nie mogą być kopiowane, ani wykorzystywane bez mojego pozwolenia.
czwartek, 29 września 2016
wtorek, 27 września 2016
Czarne kwiaty
Piosenka napisana już jakiś czas temu, na jakimś skrawku papieru, który zgubiłam. Na szczęście część piosenki miałam nagraną na dyktafon, resztę sobie przypomniałam. I dalej nie mogę się zdecydować, jaki powinnam dać tytuł. ,,Czarne kwiaty" czy ,,Przy tobie"? Na razie zostają ,,Czarne kwiaty". :)
Czarne kwiaty w czarnych sercach wybuchają iskrą czerni
Gdy roztapiam siebie w ogniu, znowu stojąc na krawędzi
Myśli ciekną przez palce, ja nie mogę złapać żadnej
Szybko nikną w otchłani, niwecząc kolejne szanse
Radość wybucha szmaragdem twoich oczu, jak nadzieja
W moich oczach tyle cienia, lecz czy dzisiaj to coś zmienia
Miękki dotyk, jak aksamit wywołuje serca drżenie
I poddaję się tej chwili, opadając w zapomnienie
I choć trwa to jeden moment zapętlony w nieskończoność
Jakby sen to była jawa albo snem była świadomość
Miesza w głowie się, imaginacja zdarzeń
Co ma charakter wrażeń, co zostaje w sferze marzeń
Myśli płyną, kreując nowe kombinacje złości
Szukając jakiejś rysy w perfekcji całości
I sama sobie zamykam coraz więcej bram
Co dzień wykrwawiając się z niezadanych ran
Zatruta żarem w nutach, spróbuj przejść się w moich butach
Czy to uległość czy buta, z uczuć zupełnie wyzuta
Wewnętrzne monologi, sufit z poziomu podłogi
Przeszkody i przestrogi, proste drogi, kręte drogi
Mimika w niemych krzykach i w spojrzeń galaktykach
Wszystko dookoła znika, kiedy tylko mnie dotykasz
Ta tożsamość czy odbicie, jak po drugiej stronie lustra
Czując pełnię radości czy mogę czuć się pusta
Czując twoje usta, widząc szkarłat, krew pulsuje
I trzymam cię kurczowo, licząc, że mnie uratujesz
Zrozumienie tej muzyki, trudnej treści trudny przekaz
Fale samokrytyki, podarte kartki leżą w śmieciach
Nad ranem bledną gwiazdy, zabierając emblematy
Noc napisze poematy, ja znów spiszę je na straty
Takie będą rezultaty, zawieszona gdzieś w połowie
I może mi to przejdzie, gdy znów znajdę się przy tobie
Loretta
Czarne kwiaty w czarnych sercach wybuchają iskrą czerni
Gdy roztapiam siebie w ogniu, znowu stojąc na krawędzi
Myśli ciekną przez palce, ja nie mogę złapać żadnej
Szybko nikną w otchłani, niwecząc kolejne szanse
Radość wybucha szmaragdem twoich oczu, jak nadzieja
W moich oczach tyle cienia, lecz czy dzisiaj to coś zmienia
Miękki dotyk, jak aksamit wywołuje serca drżenie
I poddaję się tej chwili, opadając w zapomnienie
I choć trwa to jeden moment zapętlony w nieskończoność
Jakby sen to była jawa albo snem była świadomość
Miesza w głowie się, imaginacja zdarzeń
Co ma charakter wrażeń, co zostaje w sferze marzeń
Myśli płyną, kreując nowe kombinacje złości
Szukając jakiejś rysy w perfekcji całości
I sama sobie zamykam coraz więcej bram
Co dzień wykrwawiając się z niezadanych ran
Zatruta żarem w nutach, spróbuj przejść się w moich butach
Czy to uległość czy buta, z uczuć zupełnie wyzuta
Wewnętrzne monologi, sufit z poziomu podłogi
Przeszkody i przestrogi, proste drogi, kręte drogi
Mimika w niemych krzykach i w spojrzeń galaktykach
Wszystko dookoła znika, kiedy tylko mnie dotykasz
Ta tożsamość czy odbicie, jak po drugiej stronie lustra
Czując pełnię radości czy mogę czuć się pusta
Czując twoje usta, widząc szkarłat, krew pulsuje
I trzymam cię kurczowo, licząc, że mnie uratujesz
Zrozumienie tej muzyki, trudnej treści trudny przekaz
Fale samokrytyki, podarte kartki leżą w śmieciach
Nad ranem bledną gwiazdy, zabierając emblematy
Noc napisze poematy, ja znów spiszę je na straty
Takie będą rezultaty, zawieszona gdzieś w połowie
I może mi to przejdzie, gdy znów znajdę się przy tobie
Loretta
niedziela, 11 września 2016
Okno
Jest okno z widokiem na świat poza
mną
Jest parapet i kubek z gorącą
herbatą
Jest zima, jest jesień, jest
wiosna, jest lato
Jest zimno, jest ciepło, ciemno i
jasno
Jestem ja, stoję przy oknie i
patrzę
Jestem ja, stoję i czekam jak
zawsze
Czekam na coś, co jest tylko iluzją
Na coś co nie przyjdzie, bo idzie
już tak długo
Czekam na decyzję, których nie
umiem podjąć
Czekam na kroki, które pójdą dobrą
drogą
Czekam na zmiany, takie które nie
bolą
Czekam na ludzi, którzy nie sypią
ran solą
Czekam na właściwy czas, na
właściwe miejsce
Na coś, co jak złapię, to już mi
nie ucieknie
Czekam na przygodę, co zapuka do
mych drzwi
A może czekam na kogoś, takiego jak
ty
Stoję w oknie i patrzę, stoję w oknie i czekam
Czas płynie szybko, jak płynie za
oknem rzeka
Lecą kartki z kalendarza, lecą lata
w metryce
Lecą dni, lecą miesiące, tak
przelatuje życie
Lecą słowa na wiatr, niedotrzymane
obietnice
Puste ,,kocham" i szczere
,,nienawidzę''
Fałszywe gesty i prawdziwe emocje
Strach, ból i smutek, strach, ból
i... cokolwiek
Obojętność, co przeszywa moje
trzewia
Bo ja tylko tu stoję, bo ja tu
tylko czekam
Za szklaną taflą okna,
najsilniejszą z granic
Odgrodzona od wszystkiego, co
mogłoby mnie zranić
Zamknięta w złotej klatce, a kluczyk
wyrzuciłam
Tak bałam się upadku, że nawet nie
ruszyłam
Myślałam, że zyskuję, właściwie
tylko tracąc
I czekając za oknem, czekając nie
wiem na co
Życie będzie ranić, bo życie nie jest łatwe
A ludzie ci dokopią, czerpiąc z
tego satysfakcję
Słowa cię przeszyją w każdym
możliwym miejscu
Dając rany w emocjach, dając blizny
na sercu
Zmiany przyjdą, zmiany będą, nie
pytając cię o zdanie
Może rządzi tym przypadek, może
wszystko jest spisane...
A ja
Wreszcie podejmę decyzję, wreszcie
wezmę życie w dłonie
Uwierzę, że mogę wszystko i
wszystko, co mogę zrobię
Świat wciąż się kręci, więc i ja
się nie zatrzymam
Możesz mówić mi co zechcesz, a i
tak mnie nie powstrzymasz
Wiosna, lato, jesień, niezależnie
od pogody
Wyjdę z domu i to ja zapukam do
drzwi przygody
Zostawiając herbatę, parapet i
wszystko to
Zostawiając to życie obserwowane
przez szkło
I szybko płynie czas, tak jak za
oknem rzeka
I nie wiem, co będzie, ale ja już
nie czekam
Loretta
środa, 10 sierpnia 2016
Jestem kimś, kogo nie znasz
Jestem kimś, kogo nie znasz, cudzym odbiciem w lustrze
Cudzym krzykiem rozpaczy, cudzymi łzami w poduszce
Jestem kimś, kogo nie znasz, nie daję kolejnej szansy
Nie wierzę w happy endy, gdy dokoła nas atrapy
Jestem pesymistką, a kłamię gdy zaprzeczam
Zamykając stary, nie weszłam w nowy etap
Trzasnęłam wszystkimi drzwiami, paląc wszystkie mosty
Dając jeden gest w charakterze riposty
Jestem kimś, kogo nie znasz, ukrytym drapieżnikiem
Mam pomieszane w mózgu, przestawione w psychice
Jestem kimś, kogo nie znasz, gdzieś zabrakło mi empatii
Utknęłam w tej matni, nigdy nie mając racji
Nie wiem, jak liczyć czas, zawsze jest go za mało
Żyje się, jak się umie, nigdy tak jak się chciało
Na rozdrożu, w głowie z nic niewartym echem
Zastanawiam się, czy wciąż jestem człowiekiem
Przestałam patrzeć w gwiazdy, odległe kule ognia
Przestałam patrzeć w chmury, to nic więcej, jak woda
Przestałam patrzeć w niebo, nikt z nas nie poleci
W bajki o możliwościach wierzą tylko dzieci
Marazm mnie pożera, określa mnie stereotyp
Rzucona w kąt, jak rekwizyt, wadliwa, jak prototyp
Nadchodzi kolejny dzień, znów jest tylko nową datą
Składam się z tego, co wymyka się schematom
Czuję się, jak marionetka, ta szmaciana kukiełka
Gdy odegram swą rolę ktoś wciśnie mnie do pudełka
Mam za dużo ambicji, a za mało odwagi
Nie umiem się kontrolować i nie znam równowagi
Jestem kimś, kogo nie znasz, kimś, kogo nie poznasz
Stworzyłam labirynt, z niego nie da się wydostać
Byłam kimś, kogo rozumiałam doskonale
A teraz? Sama siebie nie znam wcale
Loretta
Cudzym krzykiem rozpaczy, cudzymi łzami w poduszce
Jestem kimś, kogo nie znasz, nie daję kolejnej szansy
Nie wierzę w happy endy, gdy dokoła nas atrapy
Jestem pesymistką, a kłamię gdy zaprzeczam
Zamykając stary, nie weszłam w nowy etap
Trzasnęłam wszystkimi drzwiami, paląc wszystkie mosty
Dając jeden gest w charakterze riposty
Jestem kimś, kogo nie znasz, ukrytym drapieżnikiem
Mam pomieszane w mózgu, przestawione w psychice
Jestem kimś, kogo nie znasz, gdzieś zabrakło mi empatii
Utknęłam w tej matni, nigdy nie mając racji
Nie wiem, jak liczyć czas, zawsze jest go za mało
Żyje się, jak się umie, nigdy tak jak się chciało
Na rozdrożu, w głowie z nic niewartym echem
Zastanawiam się, czy wciąż jestem człowiekiem
Przestałam patrzeć w gwiazdy, odległe kule ognia
Przestałam patrzeć w chmury, to nic więcej, jak woda
Przestałam patrzeć w niebo, nikt z nas nie poleci
W bajki o możliwościach wierzą tylko dzieci
Marazm mnie pożera, określa mnie stereotyp
Rzucona w kąt, jak rekwizyt, wadliwa, jak prototyp
Nadchodzi kolejny dzień, znów jest tylko nową datą
Składam się z tego, co wymyka się schematom
Czuję się, jak marionetka, ta szmaciana kukiełka
Gdy odegram swą rolę ktoś wciśnie mnie do pudełka
Mam za dużo ambicji, a za mało odwagi
Nie umiem się kontrolować i nie znam równowagi
Jestem kimś, kogo nie znasz, kimś, kogo nie poznasz
Stworzyłam labirynt, z niego nie da się wydostać
Byłam kimś, kogo rozumiałam doskonale
A teraz? Sama siebie nie znam wcale
Loretta
poniedziałek, 25 lipca 2016
WYŚCIG
Piosenka nie należy do najlepszych i przydałby się jej refren, ale trudno. Jak już ją napisałam to tu wrzucę ;)
Czasem
mam tak, że biegam w maratonie
Bo
ten czas mi ucieka, ja go bezustannie gonię
I
choć trwonię go na bzdury, kiedy mam go za dużo
To
próbuję to nadrobić, kiedy znowu jest za późno
W
innym miejscu, w innym czasie, zaburzając czasoprzestrzeń
Może
byłabym kimś innym, byłabym kimś kim nie jestem
W
innej galaktyce gwiazd i w innym ruchu planet
Spotkałbyś
mnie jeszcze raz, bo to gdzieś zapisane?
Na
ulicy w tłumie ludzi, przypadkowy dotyk dłoni
Zatonęłabym
w twych oczach, jak w odmętach morskich
Czy
minąłbyś mnie bez słowa, a ja bym minęła ciebie
Pisząc
inną historię, która jak się skończy nie wiem
I
właśnie o to chodzi, wciąż krążymy w niepewności
A
wybory nas budują albo niszczą po całości
I
nie da się nic zrobić i nic dodać, i nic ująć
A
może coś się uda, gdy będziemy żyć próbując
Ciemnie
niebo, gęste chmury, zimny wiatr targa ubrania
Pusta
ulica, gdzieś na skraju postrzegania
Krople
deszczu lśnią na skórze, w świetle kolejnej pełni
Głos
odbija się echem, kroki brzmią jak odgłos werbli
Staję
na linii startu, chyba jestem jedyna
Czy
wszyscy już skończyli, choć ja dopiero zaczynam
Czy
wyścig coś mi da, czy tylko coś zabierze
Na
starcie nikt nie powie, ja dowiem się na mecie
I
tylko czas płynie i tylko czas przemija
A
wszyscy wokół mówią „nie da się tego zatrzymać!”
To
banał wiem to, no i co z tego
Przecież
banałem na serio jest nasza codzienność
Jak
to mówią suma wdechów i wydechów
Kolejny
dzień minął jak zwykle w pośpiechu
I
kolejne dni miną, a z nimi kolejne noce
A
liczą się chwilę, które zapierają oddech!
Możesz
zniszczyć zegary, powyrywać im wskazówki
I
wrzucić to wszystko na dno zapomnianej studni
Usunąć
czasomierze z domu i zewsząd
Będą
patrzeć na ciebie i powtarzać „to szaleństwo”
Ciągle
gdzieś biegniemy, bo krzyczą za nami biegnij
Musisz
coś złapać, bo wszystko ci ucieknie
W
ciągłym pędzie, do przodu, nie oglądaj się za siebie
Musisz
być pierwszy w tej pogoni po szczęście
A
może to nie jest tak i trzeba czasem stanąć
Zastanowić
się nad tym do czego nas wybrano
Pójść
własną drogą, ale pójść nią powoli
Może
tak się szuka szczęścia, może o to chodzi
A
ja wciąż tu jestem i wciąż tutaj walczę
Czasem
przegrywam, a czasem trzymam tarczę
Idę
patrząc w słońce, o zmierzchu i o świcie
Jak
długodystansowiec ścigając się z życiem
Loretta
wtorek, 19 lipca 2016
TŁUMACZENIE #3
Tłumaczenie kolejnej piosenki Imagine Dragons. Tym razem jest to "Bleeding out" - "Wykrwawiam się". Nie jest zbyt dokładne, ale wydaję mi się, że jest ok.
Wykrwawiam
się
Więc
jeśli cię zawiodę
Wykrwawię
się
Tak
dla ciebie to zrobię
Odsłaniam
swe
Wszystkie
winy
Zamykam
oczy
Już
nie mam siły
Wykrwawiam
się
Wykrwawiam
się dla ciebie
Dla
ciebie
Przyjdzie
dzień
I
zgubię się w tym świecie
Czas
zatrzyma się i schowa się pod ziemię
Szare
niebo
I
wszystko wokół wyje
Sięgnę
w głąb
Zobaczyć
czy jeszcze żyję
Ty
mówisz, że to błąd
Ty
mówisz, że to błąd
Ale
dla mnie już
Nie
ma ucieczki stąd
Wykrwawiam
się
Więc
jeśli cię zawiodę
Wykrwawię
się
Tak
dla ciebie to zrobię
Odsłaniam
swe
Wszystkie
winy
Zamykam
oczy
Już
nie mam siły
Wykrwawiam
się
Wykrwawiam
się dla ciebie
Dla
ciebie
Beznadzieja
wciąż
To
jest dobry moment
Wilki
chcą
Wyciem
oznajmić koniec
Przekrwiony
wzrok
I
pustka w twoich oczach
Syty
cień
Będę
straszył cię po nocach
Ty
mówisz, że to błąd
Ty
mówisz, że to błąd
Ale
dla mnie już
Nie
ma ucieczki stąd
Wykrwawiam
się
Więc
jeśli cię zawiodę
Wykrwawię
się
Tak
dla ciebie to zrobię
Odsłaniam
swe
Wszystkie
winy
Zamykam
oczy
Już
nie mam siły
Wykrwawiam
się
Wykrwawiam
się dla ciebie
Dla
ciebie
Wykrwawiam
się
Więc
jeśli cię zawiodę
Wykrwawię
się
Tak
dla ciebie to zrobię
Odsłaniam
swe
Wszystkie
winy
Zamykam
oczy
Już
nie mam siły
Wykrwawiam
się
Wykrwawiam
się dla ciebie
Dla
ciebie
Loretta
Loretta
piątek, 6 maja 2016
Przepraszam
Kolor czerwony odpowiada wersom "wypowiadanym" przez dziewczynę, kolor niebieski przez chłopaka.
Przepraszam,
znów zrobiłam ci na przekór
Znowu
mi wypomnisz, że nie wzięłam swoich leków
Nie
lubię ich, one tłumią to kim jestem
Powinnam
się domyślić, że dlatego ze mną jesteś
I
wiem, przemawia przez ciebie troska
Lecz
wszystko, co mówisz brzmi jak niechciany rozkaz
To
godzi w moją naturę buntownika
I
potem sama nie wiem, kto kogo bardziej unika
Zamknęłam
się w sobie, paleta barw szaleństw
I
będzie jak zwykle, znowu wszystko przewalę
„To twoja wina” wyczytam w twojej twarzy
Choć
będziesz miał to w oczach, wymówić się nie odważysz
Przepraszam,
nie patrz na mnie takim wzrokiem
Gdy
widzę w nim brak nadziei na cokolwiek
Przepraszam,
jutro będę już kimś innym
Leki
przytłumią wszystkie porąbane myśli
Przyjdziesz
do mnie rano, przytulisz mnie, pogłaszczesz
„Czy
to takie trudne? Czy nie może tak być zawsze?
Przecież
ja cię kocham, przecież chcę być z tobą”
Tak
jasne, gdy jestem inną osobą
Przepraszam,
wiem, że się martwisz
Ale
ja do walki z sobą potrzebuję armii
Kochasz
mnie, czasem o tym zapominam
Nie
biorę leków i ogólnie przeginam
Potem
się tłumaczę ze wzrokiem wbitym w asfalt
Powtarzając
wciąż jedno słowo przepraszam
A
następnego dnia wszystkie leki biorę
Bo
tylko tak będę z tobą choć przez moment
A
ta chwila jest dla mnie najważniejsza
Bo
kocham cię tak mocno, że nie starcza mi serca
Nie
przepraszaj, ja już znam to na pamięć
Znowu
powiesz „zaufaj” po to by zdradzić zaufanie
Znowu
na mnie spojrzysz, tak naprawdę nie patrząc
Bo
nie chcesz widzieć, że we mnie też coś zgasło
Chciałbym
czasem czytać w twojej głowie
Bo
dobrze wiem, że sama z siebie nic nie powiesz
Chciałbym
zobaczyć twój kolorowy świat
Chyba
żeby wytknąć, co w nim jest nie tak
Przepraszam,
też jestem tylko człowiekiem
Mam
ludzką definicję, tego co to szczęście
Twardy
grunt pod nogami z tobą się rozsypuje
Bo
wciąż mi odpływasz, wciąż gdzieś lewitujesz
Nie
umiem dotrzeć do ciebie, gdy tam jesteś
Więc
siłą ściągam cię do siebie na ziemię
Przepraszam,
ale tak bardzo cię kocham
Ty
tego nie rozumiesz, odbierasz to na opak
Myślisz,
że cię szprycuję, wciskam ci truciznę
Bo
chcę cię wpasować w swoją schematyczną wizję
To
nie jest tak i bardzo przepraszam
Robię
co mogę i naprawdę się staram
Nie
wiem, jak to wyjdzie, ale jedno na pewno
Chcę
być z tobą, chcę żebyś była ze mną
Jeszcze raz bardzo przepraszam
Robię
co mogę i naprawdę się staram
Nie
wiem, jak to wyjdzie, ale jedno na pewno
Chcę
być z tobą, chcę żebyś był ze mną
Loretta
Subskrybuj:
Posty (Atom)