Znowu
się naćpałem, chcąc rozmazać rzeczywistość
Rozpamiętując
przeszłość, przekreśliłem przyszłość
Igła
wbita w żyłę, taki teraz mój urok
Narkotyk
pod skórą, wszystko inne jest bzdurą
Życie
sprowadzone do jednego momentu
Ładować
sobie w żyłę drżącą ręką
To
jedna chwila tak szybko mijająca
Nikt
nigdy nie powiedział, że to początek końca
A
może mówili, ja byłem głuchy na ich głosy
W
szponach uzależnienia, chemicznej rozkoszy
Zamknięty
w błędnym kole, bez szans na cokolwiek
Bez
celu, bez sensu, z jedną myślą w głowie
Ja,
narkoman, oni mówią mi „przegrałeś”
Sam
się dobijam, tak do tego mam talent
Kurwa,
wy nic nie wiecie
Nawet
nie rozumiecie, w jakim żyjecie świecie
Kurwa,
gdy narkomania mnie pochłania
Bo
jestem nie do odratowania
Nie
pamiętam, co było kiedy nie ćpałem
Co
miałem, kim byłem, kogo kochałem
Czy
miałem marzenia, każdy jakieś miewa
Ale
heroina zatarła wszystkie wspomnienia
Nie
pamiętam, jak wyglądał mój przyjaciel
Imienia
dziewczyny, którą zabrałem na randkę
Mam
tylko urywki, żadnych konkretów
Kurwa,
nie pamiętam nawet własnego adresu
Ale...
Pamiętam
uśmiech dilera, gdy dawałem mu pieniądze
Pamiętam
igłę wbijaną w zgięcie łokciowe
Pamiętam
spokój, który potem mnie ogarnął
I
dobrze pamiętam, jak upadłem na dno
Pamiętam
dworce, ciemne noce na ulicach
I
ten narkotyk, co pozwala mi oddychać
Główna
bohaterka spektaklu mojego życia
Heroina,
logiczne, że tak się nazywa
Ref.
Nie
polecam, to nie pieprzona reklama
Po
różnych melinach, w różnorakich stanach
Budzić
się w rynsztokach, na dechach, na ławkach
Błagać
dilera, by przyszła następna dawka
To
jest upodlenie, gdy wszystko dla heroiny
Tak,
wiesz chyba to synonim ruiny
Gdy
wzbudzam litość, chociaż częściej obrzydzenie
Patrzą,
jak na ścierwo, którym zresztą jestem
Nic
nie mówię, nagrzany albo na głodzie
Tracąc
człowieczeństwo, tak na co dzień
Już
się nie boję, już mnie to nie boli
Bo
nie jestem sobą, nie mam autonomii
I
powiem ci coś, możesz w cholerę to olać
Nie
ma życia bez hery, a ja już nie umiem żałować
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz