Bo
ta, która tam była chyba zniknęła na dłużej
Mówisz,
że mnie znasz, kiedyś to była prawda
Ale
teraz co najwyżej spotkasz mnie w swoich koszmarach
Mówisz,
że się zmieniłam, nie ma rady na te zmiany
W
kawałkach zwiewnego buntu rozwiewamy się my sami
Może
znów przegrywamy, bezsilnie próbując wygrać
Bo
nie da się polecieć na połamanych skrzydłach
Nieboskłon
się oddala, a wiatr już nie krąży we krwi
Choć
czujesz grunt pod stopami to chwiejesz się na krawędzi
Tak
wyszło, nie znam na to odpowiedzi
Ale
wszystko się rozjaśnia, gdy zbliżasz się do ziemi
Bez
potrzeby ratunku, bo wszystko siedzi w głowie
A
w rozliczeniu i tak ufasz tylko sobie
Jak
kilwater na wodzie, rozpływa się i blednie
Pozostałość
po statku, który zniknął we mgle
Grasz
zgodnie z zasadami, ściskając w dłoni karty
Próbując
sprawić by nie wyszło jak ostatnio
Albo
łamiesz paragrafy, robiąc czego nie wolno
A
na końcu każdej drogi spotkasz się z asystolią
Czy
popełniam błąd patrząc w odbicie w twych oczach
Bo
po prawdzie w pamięci rozpłynął się już twój obraz
Szeptałeś
kocham cię w niekrępującej ciszy
Teraz
oboje milczymy jedno drugiego nie słyszy
Kiedyś
patrzyłeś mi w oczy mówiąc, że jestem jedyna
Teraz
nigdy już nie będę obrazem na twych źrenicach
Kiedyś
stałeś w tym miejscu teraz widzę tylko cienie
Nasza
wizja miłości była tylko przywidzeniem
Słowa
kocham cię jak ścierwo zdeptane
Przetrawione,
wyplute do mnie przez ramię
Pozbawione
znaczenia, obleczone w nicość
Jakby
wyrządzone krzywdy usprawiedliwiała miłość
I
zostałam tak jak stałam na kolejnym zakręcie
Tylko
bez jednej z dróg która mogła biec po szczęście
Ale
to nie było to, znowu się pomyliłam
I
stojąc na rozdrożu zostałam tak jak byłam
Grasz
zgodnie z zasadami, ściskając w dłoni karty
Próbując
sprawić by nie wyszło jak ostatnio
Albo
łamiesz paragrafy robiąc czego nie wolno
A
na końcu każdej drogi spotkasz się z asystolią
Czy
popełniam błąd spoglądając w głąb siebie
Gdy
topię wszystkie smutki w bezpodstawnym gniewie
Gdy
staram się złożyć układankę w całość
Budując
własne ja z tego co we mnie zostało
Zmieniłam
się i tego mi było trzeba
Wreszcie
wiem czego chcę, zamiast tylko podejrzewać
Wreszcie
patrzę na siebie i wiem, że jestem silna
Dostrzegam
prawdziwą mnie w tych wszystkich odbiciach
Popełniałam
błędy poszukując tożsamości
Godząc
się na warunki, pozbawiające wolności
Nie
umiałam się oprzeć, przepełniona strachem
Za
bardzo świadoma, że to wszystko jest naprawdę
I
każda decyzja pcha tylko w jedną stronę
Lecz
by coś się zaczęło, coś musi być skończone
Ale
teraz pewna siebie patrzę w lustra taflę
Bo
tą którą w niej widzę zostawię w sobie na zawsze
Loretta
Loretta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz